Połączenie Tanzanii kontynentalnej z Zanzibarem stanowi doskonały pakiet dla wszystkich, którzy lubią różnorodność. Początkowo zakładaliśmy, że ograniczymy się wyłącznie do Zanzibaru, a Tanzanię kontynentalną odwiedzimy przy okazji jakiegoś większego wyjazdu na safari. Jednak plażowanie na Zanzibarze przez 2 tygodnie wydawało nam się zbyt monotonne, więc wyjazd na safari okazał się świetnym urozmaiceniem. Tanzania i Zanzibar to dobry wybór na rodzinne wakacje! Podróż odbyliśmy w pierwszej połowie sierpnia 2018 r.
Trasę zaliczamy do tras o średniej trudności przygotowania i realizacji. Początkowo intensywna, w drugiej części spokojna, wypoczynkowa. Wymaga organizacji transportu, w tym wewnętrznego lotniczego. Trasę po samym Zanzibarze oceniamy na 2/5 a Zanzibar + Tanzania na 3/5 w naszej subiektywnej skali trudności.
Tanzania i Zanzibar – kiedy lecieć?
Na Zanzibar można jechać przez okrągły rok, nie ma (jak na Filipinach) pory roku kategorycznie odradzanej. Najlepszym okresem jest okres od czerwca do września –
jest to tzw. długa pora sucha, z temperaturami w okolicach 25- 30 st.
C. Jest to sezon turystyczny i teoretycznie jest więcej turystów.
Podczas naszego pobytu (sierpień) ruch był niewielki.
Kolejna pora sucha (Zanzibar ma je dwie) przypada na styczeń i luty cechuje się wyższymi temteraturami – ok. 35 st.C.
Dla
osób, którym nie przeszkadzają deszcze a chcą skorzystać z niższych cen
i braku innych turystów do wyboru pozostają także miesiące pór
deszczowych: marzec- maj (bardzo dużo deszczu, spora część hoteli jest zamknięta) lub listopad – grudzień (niezbyt obfite deszcze). Temperatura w porach deszczowych oscyluje wokół 30 stopni.
Na safari można jechać przez cały rok, jednak warto „wpasować się” w kalendarz migracji zwierząt i tak np. aby zobaczyć wielką migrację GNU warto odwiedzić Serengeti w styczniu-lutym, z kolei stada większości zwierząt docierają do parków Tanzanii (z Kenii) w czerwcu i zostają tu do sierpnia. Każdy miesiąc przynosi zmiany w pobycie zwierząt, co warto mieć na uwadze planując safari.
Tanzania Zanzibar – bilety lotnicze
Do Tanzanii dolecieliśmy z Krakowa linią Fly Dubai z długim (18h) stopoverem w Dubaju, który wykorzystaliśmy na zwiedzanie (o czym w tym wpisie) Lot kosztował nas 2.100 zł/osobę. Standardowe ceny dochodzą do 2.800-3.000 zł, ale promocje w okolicy 2.000-2.300 zł/os z Warszawy lub Krakowa zdarzają się dość często. Poza Fly Dubai trasę obsługuje m. in. Emirates, Qatar czy KLM.
Tanzania i Zanzibar – obowiązek wizowy
Po wylądowaniu istnieje obowiązek wykupienia wizy wjazdowej, o ile nie
wykupiliśmy jej wcześniej online. Wiza kosztowała nas 50 USD/osobę.
Bardzo szczegółowe informacje, a także możliwość zakupu wizy przez
internet można znaleźć na stronie ambasady Tanzanii w Berlinie:
https://de.tzembassy.go.tz/services/category/consular-services
Zanzibar
jest autonomicznym rejonem Tanzanii, wprawdzie nie ma odrębnej wizy,
ale podróżując między Tanzanią kontynentalną a Zanzibarem trzeba przejść
kontrolę paszportów i wypełnić formularz wjazdowy.
Szczepienia i kwestie zdrowotne
Zgodnie z zaleceniami Wojskowego Instytutu Medycznego poza standardowymi szczepieniami podróżników (WZW A, B, dur brzuszny, wścieklizna, polio, błonica, tężec, odra, świnka, różyczka) zalecane jest także szczepienie przeciw żółtej febrze. Od 2017r. szczepienie p. żółtej febrze nie jest już obowiązkowe, jeśli przyjeżdża się z Europy, ale jest to nadal zalecane szczepienie. Dodatkowo należy stosować profilaktykę antymalaryczną, szczególnie planując przebywanie w Tanzanii kontynentalnej.
Tanzania i Zanzibar – główne koszty wyjazdu
Tanzania jest droższa aniżeli kraje azjatyckie, szczególnie w zakresie biletów lotniczych (praktycznie nie występują bilety po 1600-1800 zł), jedzenia i transportu lokalnego.
- Bilet lotniczy: 2.100 zł – 3.000 zł/os
- Safari Arusha + Tarangire (2 dni, nocleg w cenie) 1100 USD/rodzinę (uwaga: dzieci 4 i 7 lat), samochód na wyłączność
- Lot Zanzibar – Arusha – Zanzibar (z przesiadkami) 150 USD/osobę
- Noclegi – średnio 70 USD/ pokój rodzinny
- Jedzenie – ok 35 zł/ danie obiadowe, ok 15-20 zł za śniadanie
O tym, jak przygotować się do podróży do Tanzanii i Zanzibaru z dziećmi, przeczytacie w naszym kolejnym wpisie, który znajdziecie tutaj
Dzień 1. Lot do Dubaju
Wieczornym samolotem z Krakowa lecimy do Dubaju, skorzystaliśmy z linii Fly Dubai.
Dzień 2. Zwiedzanie Dubaju
W Dubaju lądujemy ok. 7 rano, kolejny lot mamy dopiero o 2 w nocy, więc mamy niemal dobę na zwiedzenie Dubaju – super sprawa, o czym więcej przeczytacie tutaj.
Dzień 3. Lot na Zanzibar i zwiedzanie Stone Town
Lądujemy rano w Stone Town na Zanzibarze. Lotnisko bardzo małe, prowincjonalne, ale obok stoi już nowy terminal. Miał on być uruchomiony już w 2014 r., ale pojawiły się spore opóźnienia.
Waluta w Tanzanii
Na lotnisku jest kantor wymiany walut, gdzie można wymienić walutę – zdecydowanie polecamy przywieźć USD. W samym Stone Town też jest taka możliwość, kursy są względnie podobne. Wiele cen – w tym taxi, wycieczki fakultatywne, ceny biletów lotniczych i promowych, noclegów – ustalanych jest w USD. Szylingi Tanzańskie przydają się do mniejszych zakupów.
Karta SIM
Z racji tego, że niemal wszyscy korzystają w Tanzanii z Whatsapp, kupiliśmy kartę SIM w ZANTEL z pakietem internetowym. Karta przydała się wielokrotnie, ceny aktualnych pakietów ZANTEL sprawdzicie na tej stronie
UWAGA: ceny kart SIM na lotnisku są wielokrotnie wyższe od tych u operatorów
Stone Town
Do Stone Town jest kilka kilometrów, najłatwiej dostać się tam taksówką. Bardzo dużo taksówkarzy stoi przy wyjściu z lotniska, cena za przejazd do centrum to ok. 10 USD za samochód. Po drodze dogadaliśmy się z kierowcą, aby woził nas po wyspie z miejsca na miejsce, tzn. przedstawiliśmy mu nasz plan, a on po kontakcie przez Whatsapp podjeżdżał po nas do hotelu i zawoził w kolejne miejsce. Na Zanzibarze praktycznie nie ma transportu lokalnego (poza wolnymi i ciasnymi DalaDala), więc taksówka dla rodziny z dziećmi wydaje się to optymalnym rozwiązaniem. Cena wszystkich kursów na trasie Stone Town – Jambiani – Nungwi – Stone Town to ok. 90-120 USD, w zależności od tego, czy trasa zawiera postoje np. w Jozani Forest, czy Sea Weed Center.
Nocleg zamówiliśmy przez booking.com i spaliśmy w Apco ZNZ hotel – nasza ocena hotelu i namiary na niego znajdują się tutaj
Udało nam się tego dnia zwiedzić centrum Stone Town – ulicę handlową, nabrzeże, fort, podziwialiśmy zachód słońca w pastelowych kolorach na plaży i obserwowaliśmy grę w piłkę nożną przez lokalnych mieszkańców. Wieczorem byliśmy na targu Forodhani – naprawdę warto skosztować zanzibarskiej odmiany pizzy. Dla zainteresowanych w Stone Town można zwiedzać muzeum Freddiego Mercurego, które mieści się w jego domu z lat dzieciństwa.
Dzień 4. Arusha
Z samego rana zebraliśmy się z powrotem na lotnisko. Obsługa hotelu pozwoliła nam zostawić nasz główny bagaż w hotelu na czas safari, więc pojechaliśmy wyłącznie z bagażem podręcznym i rzeczami na najbliższe kilka dni. Lot Flight Linkiem sam w sobie to atrakcja, szczególnie jak zza okna można podziwiać Kilimandżaro.
Pierwotnie mieliśmy zarezerwowany w Arushy kulturalny hotel, jednak w ostatnim momencie zmieniliśmy naszą rezerwację na Arusha Holiday. Była to jedna z najlepszych decyzji jakie podjeliśmy w zakresie noclegów. Była to atrakcja sama w sobie. Przez dwa dni (przed i po safari) byliśmy gośćmi rodziny, spaliśmy w ich domu. Warunki doprawdy spartańskie, ale atmosfera niesamowita! Jeden z mieszkańców gotował dla nas, nasze dzieci bawiły się z małym Baraką, mogliśmy też poznać „od kuchni” Arushę i jej mieszkańców. Odwiedziliśmy szkołę prowadzoną przez wolontariuszy, gdzie dzieciaki pobawiły się z uczniami i pograły w piłkę. Było rewelacyjnie!!
Dzień 5. Safari – Arusha National Park, wioska Masajów
Wreszcie przyszedł czas na safari – wykupiliśmy je jeszcze przed wyjazdem w Shadows Of Africa. Bardzo polecamy biuro, profesjonalna obsługa klienta, organizacja i rozsądne ceny. O tym, co wziąć na safari możecie przeczytać tutaj.
Pierwszy dzień to Arusha National Park. Jechaliśmy land roverem z podnoszonym dachem, auto mieliśmy tylko dla siebie. Park był całkiem fajny, choć mocno zalesiony, co utrudniało oglądanie zwierząt na otwartej przestrzeni. Widzieliśmy sporo bawołów, małp, żyraf i antylopy. Były też flamingi i guźce. Przewodnik w takim parku to podstawa, bez niego nie zobaczylibyśmy połowy zwierząt.
Po kilkugodzinnym safari udaliśmy się w kierunku jeziora Manyara, gdzie mieliśmy zapewniony przez biuro nocleg w Twiga Lodge.
W drodze do hotelu zatrzymaliśmy się w jednej z wiosek masajskich. Mogliśmy tam zobaczyć jak wygląda ich życie, posłuchać śpiewu i popatrzeć na ich taniec. Wizyta w wiosce była w cenie safari.
Dzień 6. Safari – Tarangire National Park
To było to, na co tak na prawdę czekaliśmy!! Park sawannowy, duże przestrzenie, wodopój, baobaby i peeełno zwierząt!!! W ciągu kilku godzin jazdy zobaczyliśmy praktycznie wszystkie występujące tam zwierzęta, w tym geparda, lwy, słonie, zebry, bawoły, guźce, różne antylopy.
Po safari zostaliśmy odwiezieni z powrotem do Arusha Holiday, aby kolejnego dnia wrócić na Zanzibar. Po drodze spotkaliśmy młodych Masajów, którzy przeszli obrzęd wejścia w dorosłość.
Dzień 7. Stone Town
Na prawdę żal nam było opuszczać miejsce, w którym mieszkaliśmy. Rano zostaliśmy odwiezieni przez gospodarza do centrum Arushy na autobus, który zawiózł nas na lotnisko w Kilimanjaro i stamtąd polecieliśmy z przesiadką w Dar Es Salam do Stone Town. Spaliśmy znowu w Apco ZNZ, w końcu zostawiliśmy tam nasze bagaże.
Dzień 8 – 11. Zanzibar – Jambiani i okolice
Czas na wypoczynkową część wakacji! Rano pojechaliśmy do Jambiani, bardzo cichej, klimatycznej miejscowości na południowym wschodzie wyspy. Po drodze zatrzymaliśmy się w Jozani Forest – o czym więcej tutaj
Samo Jambiani to zupełnie inny świat niż Stone Town. Miasteczko bardzo małe, zamiast dróg są ścieżki kamienno – piaskowe, jest 1-2 sklepiki, praktycznie brak samochodów. Bazę hotelową stanowią małe hoteliki z chatkami wzdłuż wybrzeża o różnym poziomie cen. Do Jambiani warto przyjechać po to, aby zobaczyć piękną plażę z dużymi pływami każdego dnia, aby odpocząć w ciszy i cieszyć się urokiem jeszcze niezbyt turystycznego Zanzibaru.
Jambiani to miejsce, które warto odwiedzić.
Początkowo mieliśmy zarezerwowane miejsce w Blue Earth Beach Boungalow, ale po przyjeździe na miejsce stwierdziliśmy, że stosunek ceny do jakości jest bardzo niski i zrezygnowaliśmy z pozostania (booking.com pozwalał odwołać rezerwację w dniu przyjazdu). Zamieniliśmy hotel na obiekt kilka budynków na północ, który okazał się strzałem w dziesiątkę. Jest to The loop beach resort, obiekt klimatyczny, z basenem, pięknym widokiem i dobrą restauracją. Polecamy!
Dzień 12 – 16. Zanzibar – Nungwi i północna część wyspy
Po Jambiani postanowiliśmy przenieść się na północ, do chyba najbardziej znanej turystycznej miejscowości Zanzibaru. Po drodze zahaczyliśmy o:
- The rock
- Sea Weed Center
- Plantację przypraw
Naszą ocenę i krótki opis tych miejsc znajdziecie tutaj
Samo Nungwi mniej nam się podobało niż Jambiani, wprawdzie daleko tej miejscowości do określenia jej mianem kurortu, jednak jest tu widocznie więcej turystów, hoteli, restauracji i samochodów. Oczywiście baza turystyczna jest dużo lepiej rozwinięta niż w Jambiani, więc można skorzystać z wielu opcji wycieczek lądowych i morskich, praktycznie w każde miejsce wyspy. I tutaj znowu przytrafiła się nam sytuacja noclegowa podobna jak w Jambiani. Po przyjeździe do hoteliku (Makame Beach B&B) okazało się, że hotel jest dość daleko od plaży, do tego ze stromym zejściem. Pokoje były całkiem ok, ale pijany (choć uprzejmy) właściciel przeważył szalę i zdecydowaliśmy zmienić hotel na Kajibange Bar & Guesthouse Możemy zdecydowanie polecić to miejsce jako świetny punkt wypadowy do centrum i na odpoczynek.
W Nungwi wybraliśmy się na wycieczkę łodzią na snoorkeling na wyspę Mnemba. Wycieczka całkiem fajna, choć rafa jest dość przeciętna.
Ostatniego dnia pojechaliśmy do Stone Town i spaliśmy w 27 Cafe Airport Hotel. Sam Hotel jest ok, warunki są dobre, europejskie, na miejscu restauracja. Niestety zawiedliśmy się słysząc, że hotel za przewiezienie nas ok 700m-1km na lotnisko chce pobrać opłatę 15 USD. Wg nas idea „airport hoteli” polega właśnie na łatwości dostania się z i na lotnisko, tutaj tego zabrakło.
Dzień 17 Powrót
Wróciliśmy do Krakowa z krótką (ok 3h) przesiadką w Dubaju.
Chcesz być na bieżąco z najnowszymi wpisami i relacjami z podróży? Nic prostszego, polub nas na https://www.facebook.com/byledowakacjiblog/ i na https://www.instagram.com/byle_do_wakacji/, Zapraszamy!
ByleDoWakacji says:
Dodatkowo trasa lotnisko-hotel i hotel- lotnisko, ok 10-15 USD w jedną strone
Martyna says:
Witam, czyli łącznie ile Was wyniosło poruszanie się taksówką po Zanzibarze?
ByleDoWakacji says:
Umówiliśmy się z jednym taksówkarzem, który wziął nas z Stonetown do Jambiani przez plantację, potem przyjechał po nas i zawiózł do Nungwi a potem wziął nas z Nungwi i wróciliśmy do Stonetown. To kosztowało nas około 100usd
Przesiadka says:
Witam czy orientujecie sie czy 1h na przesiadke w Kenii bedzie wystarczajaco ?Mam obawy ze moze to za malo.ale z drugiej syrony mysle ze moze to byc dobrze zorganizowane ?!
ByleDoWakacji says:
Generalnie 1h gdziekolwiek ja przesiadke jest dosyc ryzykowna. Jezeli bilet jest łączony i występuje spoznienie puerwszego lotu, zdarza sie ze drugi samolot czeka na spoźnionych. Jeżeli podróż nie jest na bilecie łączonym ryzyko jest duże że się nie uda, bo będzie trzeba odebrać i ponownie nadać bagaż.
Dorota i Artur says:
Dzięki za ciekawy i bogaty w informacje artykuł. W styczniu wybieramy się do Zanzibaru po raz pierwszy i nie możemy się już doczekać!:) Przyjeżdżamy na 14 dni, zatrzymujemy się w Makunduchi (Clove Island – cloveisland.com) i choć miejsce już samo w sobie jest naprawdę świetne, nie należymy do turystów leżących, więc zamierzamy korzystać z różnych atrakcji i jeździć po wyspie. Aaaaa, jak tu wytrzymać jeszcze ponad dwa miesiące?;)
ByleDoWakacji says:
Zanzibar jest cudowny! Trzymamy kciuki, żeby spotkało Was wiele pozytywnych przygód!:) dwa miesiące szybko miną!
Piotr R. says:
Super wpis, wszystko podane „na tacy”, ale mam dwa pytanka:
1. Czy to prawda, że jest problem z zakupem karty SIM w legalnym źródle? Podobno są jakieś specjalne wymogi
2. Na innych blogach piszą o tym, że jest niebezpiecznie w Aruszy. Jakie jest wasze zdanie na ten temat?
ByleDoWakacji says:
Panie Piotrze, poniżej nasze spostrzeżenia w omawianych tematach:
1. SIM – to raczej nie jest kwestia problemu. Należy przedstawić paszport, pozwolić go zeskanować i dać zrobić sobie zdjęcie. Przynajmniej tak było w siedzibie Zantel. Całość trwa ok 20 min, ale nie nazwalibyśmy tego problemem. Przy nas pani „odpaliła” kartę, doładowała ją i pokazała, że działa.
2. Arusza to zdecydowanie NIE turystyczne miasto, pomimo, że jest bazą wypadową na safari. Mieszkaliśmy na uboczu miasta u lokalnej rodziny, było tam bezpiecznie (choć dom był ogrodzony wysokim murem i okratowany), ale samo miasto nie zrobiło na nas dobrego wrażenia. Możemy więc potwierdzić, że w Aruszy należy zachować zdrowy rozsądek i traktować to miasto jedynie jako noclegownię.